Miejsce dla osób
odwiedzających
Kraków

Comber, wianki i inne krakowskie tradycje

24 czerwca 2015

Kraków jest miastem, w którym tradycja i nowoczesność łączą się ze sobą na wielu płaszczyznach – dotyczy to sztuki, architektury, muzyki czy wydarzeń kulturalno-rozrywkowych. Liczne imprezy, zabawy, koncerty nawiązują do obrzędów zapoczątkowanych wieki temu. Dziś poznamy barwne historie kilku z nich.

Wianki

Dla ludzi żyjących zgodnie z cyklem natury przesilenie letnie pełniło wyjątkową rolę. Była to noc, podczas której dobro i światło zwyciężały nad złem i mrokiem. W odosobnionych miejscach palono wówczas ogromne ogniska, które jako opozycja dla ciemności, miały odganiać wszystkie lęki miejscowej ludności. W kulminacyjnym momencie obrzędów młode dziewczęta puszczały na wodę wianki uplecione z ziół i kwiatów. Po co? By wiosce zapewnić urodzajne plony i zwiększyć swoje szanse na znalezienie męża.
W późniejszych latach tradycja ta została spleciona z legendą o Wandzie, która – nie chcąc poślubić Niemca – rzuciła się do rzeki Wisły. Magii całemu wydarzeniu dodał również Stanisław Wyspiański. W utworze “Legenda” opowieść o tragicznie zmarłej królewnie połączył ze światem nimf i rusałek. Legenda o dzielnej Wandzie wywarła wpływ na miejsce obchodów święta: organizowano je w zakolu wiślanym pod Wawelem.
Wianki w nieco unowocześnionej formie odbywają się do dzisiaj. Jedynym okresem, w którym zaprzestano celebrowania przesilenia letniego był stan wojenny. Po drugiej wojnie światowej obrzęd przybrał formę spektaklu o wielkim rozmachu, podzielonego na dwie części: światło i dźwięk. Pozostałości tego podziału widoczne są do dzisiaj, kiedy wyjątkowym koncertom towarzyszą pokazy sztucznych ogni.

Puszczanie wianków, Simon Kozhin/Wikipedia/CC BY-SA 3.0

Puszczanie wianków, Simon Kozhin/Wikipedia/CC BY-SA 3.0

Comber Babski

Choć nazwa comber kojarzy się raczej z kawałkiem mięsa, krakowska impreza nawiązuje do drugiego, współcześnie mniej znanego, znaczenia tego słowa.

 

Combrzyć to między innymi swawolić.

 

W stolicy Małopolski swawolono w tłusty czwartek, i to już od czasów średniowiecza. W jaki sposób? Jedząc, pijąc, tańcząc i słuchając muzyki. Tego dnia Kraków przechodził we władanie kobiet, a dokładnie krakowskich przekupek. Przebrane w worki, oplecione słomą, stawały one na czele kobiecego pochodu, w rękach niosły kukłę, która przypominała mężczyznę. To ją nazywano właśnie combrem.

 

Po wejściu do miasta kobiety rozbiegały się w poszukiwaniu kawalerów. Od bogatych domagały się pieniędzy, od ładnych – całusa, pozostałych zmuszały do ciągnięcia kłody drewna. W kulminacyjny momencie, na znak przywódczyni kobiety rzucały się na combra i rozrywały go na strzępy. Nie był to jednak koniec uroczystości. Zabawa trwała nawet kilka dni, przeciągając się aż do środy popielcowej.

 

Niestety Comber Babski nie przetrwał panowania monarchii habsburskiej i dzisiaj niewiele z niego zostało oprócz naprawdę hucznego w Krakowie świętowania ostatków.

 

Lajkonik

Lajkonik to jeden z najlepiej rozpoznawalnych symboli Krakowa, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Legenda głosi, że postać Lajkonika została zainspirowana heroiczną obroną Krakowa przed najazdem Tatarów, której dokonali wiślańscy żeglarze – włóczkowie. To oni, zgodnie z przekazami, paradowali po mieście przebrani w tatarskie stroje, by obwieścić mieszkańcom, że zażegnali zagrożenie.

 

Na ich cześć wydano wielką ucztę, a ówczesny burmistrz postanowił, że na pamiątkę tego bohaterskiego czynu co roku, osiem dni po Bożym Ciele przez miasto będzie przechodził orszak włóczków z chanem tatarskim na czele. W ten sposób tradycja przejścia Lajkonika przetrwała do dziś. Zgodnie z nią, Lajkonikowi należy zapłacić haracz, a osoby które zostaną uderzone jego buławą, mają zapewnione szczęście przez cały rok.

Lajkonik, ImreKiss/Wikimedia/CC BY 3.0

Lajkonik, ImreKiss/Wikimedia/CC BY 3.0

 

Juvenalia

Historia krakowskich juwenaliów sięga czasów Kazimierza Wielkiego. To właśnie za panowania ostatniego z Piastów, który ufundował pierwszą uczelnię w kraju, studenci wpadli na pomysł organizowania barwnych korowodów. Towarzyszyły im występy muzyków i mimów oraz pokazy cyrkowych sztuczek.
Nazwa imprezy ma rodowód o wiele młodszy. Wymyślił ją w 1954 roku prof. Florian Nieuważny. Za inspirację posłużyły mu rzymskie Saturnalia. Jako że wydarzenie mocno związane było z osobami młodymi postanowił podkreślić to w nazwie. Z połączenia młodzieńca (iuvenis) i saturnaliów wyszły ostatecznie juwenalia.
Pierwsze Juwenalia odbyły się w 1964 roku i przyjęły się niezwykle szybko. Program imprezy był stały: trwała trzy dni i zaczynała się od barwnego korowodu, który szedł ulicami Krakowa. Tego samego dnia prezydent oddawał studentom klucze do miasta, przekazując im tym samym trzydniowe panowanie. W niewiele zmienionej formie impreza przetrwała do dzisiaj, choć przyświecają jej już zupełnie inne cele.

 

W czasach PRL-u kilka dni zabawy było jedną z nielicznych możliwości legalnego zgromadzenia i oderwania się od szarej rzeczywistości. Juvenalia świetnie przyjęły się nie tylko w Krakowie, ale błyskawicznie rozprzestrzeniły się na teren całego kraju. Jest to jedna z najpopularniejszych imprez dla młodzieży.

Szukaj

projekt i wykonanie:
strony www Kraków