Miejsce dla osób
odwiedzających
Kraków

Spacer szlakiem krakowskich legend

16 września 2015

Kraków to miasto, w którym niemal za każdym rogiem czeka na nas jakaś niezwykła historia. Część z nich wszyscy doskonale znamy, wystarczy wspomnieć choćby o smoku wawelskim, lajkoniku czy przerwanym hejnale. Inne zostały nieco zapomniane. Dziś proponujemy spacer szlakiem dość nietypowym – krakowskich legend.

Krakowskie zabytki i ich legendy

Ten spacer warto zacząć od kościoła Mariackiego, z którym wiążą się aż trzy krakowskie legendy. Pierwsza z nich tłumaczy, dlaczego wieże kościoła są różnej wysokości i opowiada o zakończonej morderstwem rywalizacji pomiędzy budującymi je braćmi. Druga dotyczy ataku Tatarów i wyjaśnia, dlaczego grany codziennie w południe hejnał w pewnym momencie się urywa. Trzecia wiąże się z butem – żółtą ciżemką, która przez 400 lat miała przeleżeć za ołtarzem Wita Stwosza. Jak głosi opowieść należała ona do wiejskiego chłopca, który miał wyjątkowy talent – pięknie rzeźbił. Niestety podczas swych prac zapominał o bożym świecie, co przysparzało mu niemało kłopotów. Pewnego razu krowa, której miał pilnować, weszła na pole proboszcza i poczyniła na nim spore zniszczenia. Chłopak postanowił ratować się ucieczką i dotarł aż do Krakowa. Tutaj jego talent docenił sam król Kazimierz Jagiellończyk. Obdarował go parą żółtych trzewików i oddał na naukę do Wita Stwosza. Kiedy w dniu odsłonięcia ołtarza okazało się, że jednej z figur brakuje pastorału, chłopak wdrapał się na nią, by dodać brakującą część. Podczas wspinaczki zgubił jednak jeden z butów. Odnaleziono go dopiero w 1867 roku podczas prac konserwatorskich.

Kościół Mariacki/ Pixabay

Kościół Mariacki/ Pixabay

Krakowskie legendy: gołębie

Z kościoła wychodzimy wprost na Rynek Główny, na którym zarówno turyści jak i miejscowi bardzo często dokarmiają gołębie. To z nimi wiąże się właśnie kolejna krakowska legenda. Głosi ona, że ptaki są zaczarowane – to towarzysze Henryka IV Prawego, czekający na powrót swojego księcia.

Krakowskie legendy: skarb

Ruszając z Rynku Głównego w stronę ulicy Szczepańskiej po lewej stronie możemy zobaczyć Pałac Krzysztofory. Legenda głosi, że w labiryncie korytarzy, piwnic i lochów rozciągających się pod budynkiem znajduje się skarb, którego strzeże bazyliszek. Jak się tam znalazł? Złoto w podziemiach umieścił czarnoksiężnik Krzysztof, a jego pilnowanie powierzył diabłowi. Ten skarbu strzegł pod postacią koguta. Niestety, natknęła się na niego pałacowa kucharka, która postanowiła przyrządzić go na obiad. Diabeł za darowanie mu życia obiecał nagrodzić ją złotem. Postawił jej jednak warunek: wracając do pałacu nie mogła się obejrzeć. Jak nietrudno się domyślić kobieta nie dotrzymała słowa, a skarb – w nietkniętej postaci – znajduje się w lochach do dziś.

Krakowskie legendy związane z Wawelem

Z ulicy Szczepańskiej warto wrócić się na rynek i udać w przeciwną stronę – w kierunku Wawelu, będącego kolejną skarbnicą krakowskich legend. Z miejscem tym wiąże się nie tylko historia smoka, którego zabił dzielny szewczyk, ale też Wandy, co nie chciała Niemca i z rozpaczy rzuciła się do Wisły.

Smok wawelski/ Pixabay

Smok wawelski/ Pixabay

Krakowskie legendy: Panieńskie Skały

Jeśli z Zamku Królewskiego na Wawelu udamy się dalej na zachód, dotrzemy do Lasku Wolskiego. Na jego terenie znajduje się grupa skał wapiennych, tworzących swego rodzaju bramę zamykającą długi i głęboki wąwóz, zwany Wolskim Dołem. Panieńskie Skały, bo taką nazwę noszą wapienie, wiążą się z historią sióstr norbertanek, mieszkających w leżącym nieopodal klasztorze. Podczas najazdu Tatarów w połowie XIII wieku siostry, by uniknąć gwałtu, postanowiły uciec do lasu. Schroniły się w wąwozie i modliły się o ocalenie. Jak głosi legenda, ich prośby zostały wysłuchane.: skały zapadły się pod nimi, chroniąc je przed śmiercią i pohańbieniem.

Krakowskie legendy: Dzwon Topielców

Z klasztorem norbertanek wiąże się jeszcze jedna legenda. Do 1917 roku miał się w nim znajdować dzwon, nazywany Dzwonem Topielców. Skąd ta dziwna nazwa? Kiedyś przy klasztorze znajdowała się przystań, w której cumował prom. Niestety podczas jednej z wichur lina się zerwała, a prom został porwany przez nurty Wisły. Pewnej nocy siostry obudził hałas. Okazało się, że to krakowscy kupcy uciekający na koniach przed Tatarami. Jeźdźcy kierowali się w stronę przystani, gdzie w ich przekonaniu znajdował się prom. Nie znalazłszy ratunku, próbowali się przeprawić przez Wisłę na koniach, ale wszyscy utonęli. Przeżył tylko jeden i dla upamiętnienia tego wydarzenia zamówił u ludwisarza dzwon, który wisiał w klasztorze do 1917 roku.

Krakowskie legendy: żydowskie wesele

Wracając do hotelu BW Old Town warto zajrzeć jeszcze na ulicę Szeroką. Znajduje się tutaj ogrodzone miejsce, a w nim zbiorowa mogiła. Pochowano w niej uczestników żydowskiego wesela, którzy zmarli tego samego wieczora. Dlaczego? Jak głosi legenda wesele, na którym się bawili, przedłużyło się do szabasu, a w dzień ten nie można ucztować. Weselnicy nie zważali na napomnienia ze strony rabina i pobożnych Żydów. Za to miała ich spotkać bardzo surowa kara – śmierć. Podobno z miejsca, w którym ich pochowano, do dziś słychać szepty i jęki.

Szukaj

projekt i wykonanie:
strony www Kraków